Bardzo często spotykam się z negatywnymi opiniami dotyczącymi kennel klatek. O zaletach klatki już pisałam (o tu), więc nie będę się rozpisywać na ten temat. Chciałabym jednak obalić kilka mitów, które dość powszechnie krążą na temat kennel klatek i z którymi na pewno spotyka się każdy ich użytkownik.
W tym celu poprosiłam o pomoc 5 super dziewczyn i jednocześnie właścicielek russell terrierów, które zgodziły się opowiedzieć o swoich doświadczeniach z klatką i o tym jaki stosunek mają ich psy do tego strasznego narzędzia tortur.
Wszystko zależy od tego czy właściciel umiejętnie wprowadził klatkę w życie psa – jeśli na przykład zaczął zamykać psa w klatce bez żadnego przygotowania go na to, to rzeczywiście klatka może stać się dla psa więzieniem a nawet wywołać u niego traumę. Jeśli jednak dobrze wprowadzi się kennel klatkę, staje się ona dla psa bezpiecznym schronieniem, jego azylem, gdzie może się schować i spokojnie odpoczywać. Podobnie jak człowiek, pies także potrzebuje swojego miejsca w domu, gdzie nikt mu nie przeszkadza, gdzie może spokojnie odpocząć albo schować się, kiedy poczuje się zagrożony – właśnie takim miejscem dla psa może stać się kennel klatka.
(O tym jak dobrze wprowadzić kennel klatkę przeczytacie tu).
AGNIESZKA I ROCKY
“Zdecydowaliśmy sie na kennel klatke po uprzedniej rozmowie z behawiorysta. Bardzo dużo o niej czytaliśmy, zasięgajac informacji u różnych właścicieli psów i trenerów. Chcieliśmy bardzo dobrze przygotować sie na pojawienie Rockiego u nas w domu, gdyż pragnęliśmy, aby czuł on sie u nas dobrze i bezpiecznie.
Kennel klatka towarzyszyła Rockiemu juz od szczeniecia. Kiedy przyjechaliśmy po naszego pupila (a miał wtedy 9 tygodni), zauważyliśmy, ze Rocky i jego bracia już owa klatke posiadali. Bardzo nas to ucieszyło, gdyż wiedzieliśmy, że dzięki temu, nie bedzie miał problemu z klatka przygotowana uprzednio u nas w domu.
Rocky bardzo szybko przyzwyczaił się do swojej kennel klatki. Już w pierwszym dniu, po obwachaniu, wskoczył do niej i ułożył się wygodnie na miekkej podusi. Jak to aktywny i ruchliwy piesek, wskakiwał i wyskakiwał, a merdajac ogonkiem dawał nam znać, jaki to on jest szcześliwy. Był to bardzo zabawny obrazek, a zarazem wzruszajacy. Ten widok pozostanie mi bardzo długo w pamieci.
Dziś, nasz przyjaciel Rocky, traktuje swoja klatke jako azyl. Azyl ten jest dla niego schronieniem i miejscem, w którym czuje się najbezpieczniej i do którego nikt inny nie ma wstepu. Uwielbia tam spać, zwłaszcza pod nasza nieobecność. Kiedy jesteśmy w pracy, zapada tam w spokojny sen do momentu naszego powrotu (a wiemy to dlatego, gdyż posiadamy mała kamerkę, skierowana na kennel klatke). Nigdy nie zdarzylo sie, aby Rocky szczekał czy piszczał po naszym wyjsciu z domu. Chociaż owszem. Raz, kiedy to chcieliśmy zostawić go otwartego. Wyszlismy i sprawdzaliśmy, jak będzie się zachowywał. Był to bardzo duży błąd. Nasz kochany pupil szczekał, popiskiwał i biegał od okna do okna. Powiedziałam sobie – nigdy wiecej. Rocky męczył się niesamowiecie, a mi pękało serce.
Rocky nie tylko lubi spać w klatce. Czasami wchodzi do swojego azylu, aby pałaszować smakołyki lub pogryść swój ulubiony róg jelenia.
Kennel klatka Rockiego jest okryta kocykiem, a we wnętrzu znajduje sie miękka, duża poduszka, rozlożona na całej długości klatki. Oprócz tego, znajduje sie tam równiez mały kocyk (gdyż nasz pupil uwielibia przykrywać cześć swojego pyska spiać), mała miseczka na wode (przymocowana do klatki) oraz ulubione zabawki. Te wszystkie rzeczy sprawiają, ze klatka jest bardzo przytulna i sprawia wrażenie budy.
Osobiście, bez żadnych wątpliwości, chiałabym polecić kennel klatke innym opiekunom psów. Obserwujac Rockiego, wiem, że każdy pupil powinien posiadać taki azyl. Dzięki owej klatce, nasi przyjaciele nie będą odczuwali leku seperacyjnego. Piesek nie będzie skomlal ani wyl. Rocky, widzac, ze szykujemy się do wyjscia z domu, sam wchodzi do swojego schronienia, układa się wygodnie na podusi i czeka na swoj ulubiony przysmak.
Z całym przekonaniem mogę napisać, że kennel klatka nie jest absolutnie wiezieniem dla psa. Jest to mit, z którym będę walczyć. Wiem, że słowo klatka może źle sie kojarzyć, ale uwierzcie mi, to nie klatka – to azyl i schronienie dla psa, w którym będzie czuł się bezpiecznie. A co najważniejsze nie będzie odczuwał lęku separacyjnego.”
Klatkę można wprowadzić u psa w każdym wieku. Wprowadzenie kennel klatki u kilkutygodniowego szczeniaka nie różni się niczym od wprowadzenia klatki u kilkuletniego psa. Jedyna różnica może polegać na tym, że starszy pies może potrzebować więcej czasu, aby oswoić się z nową sytuacją. Trzeba też pamiętać, że starszy pies ma już swoje nawyki i musi je odrzucić na rzecz nowych. Jednak tak na prawdę nie ma żadnej zasady, która określałaby ile czasu potrzebuje pies na zaakceptowanie klatki, czasem młody piesek może mieć z tym więcej problemów, niż starszy pies, który od razu pokocha swój nowy kąt. Dlatego też przy wprowadzaniu kennel klatki najważniejsze jest obserwowanie reakcji naszego pupila i dostosowanie czasu aklimatyzacji z klatką do jego indywidualnych potrzeb.
MAGDA I MAJOR
“Major trafił do nas jak miał niecałe 7 tygodni i teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że mogło to być nieco za wcześnie. Na początku zostawialiśmy Majora samego, ale dość sporadycznie i nieregularnie, zazwyczaj tylko wieczorami jak gdzieś wychodziliśmy. Kiedy pojawiła się potrzeba, aby Major zaczął zostawać w domu sam na dłużej pojawiły się problemy. Po naszym wyjściu wskakiwał na meble (stół, blat kuchenny), ściągał różne rzeczy i je niszczył. Wydawało nam się, że to minie, choć już wtedy zaczęłam czytać jak można sobie z tym poradzić. Pewnego wieczoru wyszliśmy na chwilę z domu, ja nieopatrzenie zostawiłam na blacie kuchennym zapakowaną resztę ciasta czekoladowego. Po powrocie okazało się, że Major zjadł całe. Strasznie się zdenerwowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że czekolada, a tym bardziej gorzka, jest trująca dla psa. Od razu podjęliśmy działania by spowodować wymioty i na szczęście się udało, ale ponieważ dawka czekolady była duża i ciężko było ocenić czy zwrócił wszystko, zdecydowaliśmy się pojechać do weterynarza. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Ta niebezpieczna sytuacja i jeszcze parę innych sprawiły, że doszliśmy do wniosku, że w jakiś sposób Major sam dla siebie stanowi zagrożenie i należy wprowadzić jakieś rozwiązanie. Zaczęłam czytać czym może być spowodowane jego zachowanie i jak można sobie z tym poradzić. Jego wybryki podczas naszej nieobecności ewidentnie pasowały do objawów lęku separacyjnego. Od małego mój mąż był z nim w domu i Major jest z nim bardzo związany. Ja chodzę regularnie do pracy, natomiast mój mąż pracuje w domu, wyjeżdża na spotkania bardzo nieregularnie, co również miało wpływ na to, ze Major nie ma ustalonego rytmu dnia. Podczas mojej choroby obserwowałam jak zachowuje się Major, gdy mój mąż wychodzi. Kiedy tylko zamykały się drzwi zaczynał panikować, biegał po całym mieszkaniu popiskując, widać było jak się nakręca biegając po domu, po kilku chwilach zaczynał skakać na meble. Uspakajał się dopiero, gdy koncentrowałam jego uwagę na wspólnej zabawie.
W końcu, kiedy Major miał 9 miesięcy, zdecydowaliśmy się na kennel klatkę. Major od początku miał swoją budkę do spania (ale oczywiście w nocy śpi z nami łóżku) oraz był wożony w transporterze, więc wydawało mi się, że klatka będzie dla niego naturalnym rozwiązaniem. Nie wiem czy tak było, ale udało się ją wprowadzić bez większych komplikacji. Klatka stanęła w miejscu jego budki, a kiedy ją zmontowaliśmy i włożyliśmy do środka nowe posłanie, chętnie wszedł do środka i zaczął się tarzać. Wycięłam mu kawałek ze starego posłania i włożyłam do klatki aby czuł swój zapaszek i wiedział, ze to jego. Od tamtej pory wszystkie jego zabawki również wylądowały w klatce. Wszystkie pyszności, smakołyki oraz jedzenie zaczął dostawać w klatce. Zaczęliśmy go zamykać na chwilę i stopniowo wydłużaliśmy ten czas. Zdarzało mu się popiskiwać, bo jest przyzwyczajony, że chodzi za nami jak cień, ale zignorowany kładł się po chwili. Całe wprowadzanie do momentu gdy został pierwszy raz sam w klatce na dłużej trwało jakieś dwa tygodnie. Teraz gdy wychodzimy każemy mu wejść do klatki mówiąc „na miejsce”, a po wejściu dostaje smakołyk, którym od razu się zajmuje, następnie mówimy „zostajesz” i wychodzimy bez wielkiego pożegnania, tak aby go nie pobudzać. Zdarza mu się trochę walczyć z posłaniem, które jest w klatce, ale jak wracamy to zawsze grzecznie leży. Nie piszczy, nie skomle i nie ujada jak nas nie ma (tak twierdzą sąsiedzi), zresztą jak podchodzimy do drzwi i otwieramy to jest cisza, leży i czeka spokojnie aż otworzymy klatkę, wtedy wychodzi się przywitać. Z tego co mówił mój mąż, raz się zdarzyło, że słyszał jak Major piszczał, ale od tamtej pory się to nie powtórzyło.
Klatka sprawiła, że z czystym sumieniem zostawiamy go w domu, nie martwiąc się czy czegoś nie zniszczy albo sobie czegoś nie zrobi. Na co dzień Major nie spędza w niej jakoś bardzo dużo czasu, bo woli być przy nas, ale w ciągu dnia sam do niej wchodzi, aby uciąć sobie drzemkę. Czasem nawet jak jest z nami na kanapie i coś mu nie pasuje to idzie sobie do klatki. Kiedy siadamy do jedzenia, sprzątamy, albo kiedy coś gotuję i nie chcę, aby mi się kręcił pod nogami, wysyłam go na miejsce, a on bez problemu wskakuje do klatki. Ostatnio musieliśmy się na jakiś czas przeprowadzić do domu moich rodziców, gdzie są dwa inne psy i kiedy Major miał dosyć ich towarzystwa, szedł położyć się w swojej klatce.
Mogę polecić klatkę każdemu kto ma podobne problemy jak my. Po zachowaniu Majora widzę, że klatka stala się jego azylem, w którym czuje się bezpiecznie i komfortowo. Jest jeszcze szczeniakiem, więc czasem psoci podgryzając posłanie, ale jak na razie bardzo go nie zniszczył, co moim zdaniem oznacza, że potrafi się wyciszyć będąc w klatce, więc na pewno mu to służy.”
Nigdy nie zamykamy psa w klatce na siłę i wbrew jego woli, a przez cały okres używania kennel klatki staramy się budować pozytywne skojarzenia z nią związane – wszystkie przysmaki pies dostaje w klatce, na początku może być nagradzany za wejście do klatki, można również wprowadzić zasadę, że przed każdą fajną rzeczą w życiu psa (spacer, jedzenie, zabawa), najpierw odsyłamy psa do klatki, dzięki czemu przebywanie w klatce stanie się dla psa opłacalne. Dzięki temu nasz pies będzie chętnie przebywał w klatce i będzie mu się ona pozytywnie kojarzyła.
MAGDA I ZURI
“Zuri miała kennel klatkę (a dokładniej kojec) odkąd do mnie trafiła. Oczywiście nie od razu była w użyciu. Cały okres kwarantanny poszczepiennej poświęciłyśmy na oswajanie jej z ideą zostawania samej i bycia w kennelku. „Crate games”* były bardzo pomocne, do tego smakołyki, zabawki, wypuszczenie jej tylko wtedy kiedy była spokojna, itd., itp.
(*Crate games to ćwiczenia z wykorzystaniem kennel klatki, które mają budować związane z nią pozytwyne skojarzenia oraz kojarzyć klatkę z trybem odpoczynku. Są to również dobre ćwiczenia samokontroli.)
Nie ukrywam że na początku nie byłam do tego przekonana. Zresztą żaden z moich poprzednich psów nie miał kennelku i trochę w głowie pokutowała myśl, że jak tak można psa w klatce trzymać!? Na szczęście zwyciężył rozum. Poczytałam, posłuchałam i szybko się przekonałam. Po pierwsze ze względu na bezpieczeństwo Zuri. Jak sobie wyobraziłam na jakie pomysły może wpaść malutki szczyl, który jeszcze nie zna otaczającego świata, nie wie co wolno a czego nie, co jest rozsądne a co całkiem głupiutkie, to szybko się przekonałam że nie mając jej na oku wyobraźnia i stres by mnie wykończyły. Jak już decyzja zapadła to szybko doszły kolejne powody: łatwość nauczenia czystości, troska o podłogę, której siki nie służą, szybkie nauczenie jej, że ma swój prywatny kąt.
Trudno powiedzieć czy wprowadzenie klatki było trudne, bo Zuri od początku miała spory problem z zostawaniem samej choćby na chwilę, nawet jeśli to oznaczało moje przejście do innego pokoju (który był naprzeciwko kojca a drzwi były pootwierane na oścież). Tak więc problem był z tym, nie z samym kannelkiem. Spokojne, sukcesywne oswajanie z tą dziwną ideą oraz „crate games” bardzo pomogły. Na początku zawsze dostawała w środku coś super fajnego (np. kong), wpuszczałam ją na krótko – nawet na chwilkę, bardzo pilnowałam, żeby jej nie wypuszczać jak była podekscytowana czy lamentowała – czekałam koło niej spokojnie aż się wyciszała i wtedy dopiero ją wypuszczałam. Generalnie – proste i uniwersalne metody.
Czy Zuri szybko oswoiła się z klatką ? Jak wcześniej wspomniałam – początkowo był duży bunt, ale nie wobec klatki tylko zostawaniu samej (nawet jeśli miała mnie w zasięgu wzroku). Jednak dzięki pozytywnym metodom bardzo szybko się oswoiła.
Myślę też, że klatka zapobiegła pewnym problemom, które mogłyby się pojawić bez klatki. Zuri nigdy niczego nie zniszczyła (tzn. nie zniszczyła niczego co nie należało do niej). Tu na pewno klatka była pomocna – jeśli nie kluczowa. W kojcu zawsze miała tylko swoje zabawki a jak biegała luzem to była pod moją kontrolą, więc jak tylko brała do pyszczka coś co nie należało do niej, dostawała komunikat, że się na to nie zgadzam. Myślę że bez klatki straty w domu byłyby pewne, bo nie sposób psa nauczyć co wolno a czego nie, jeśli są sytuację, w których może sam zacząć stosować wyjątki od wspólnie wypracowanych zasad.
Myślę, że też pozytywnie wpłynęła na jej samodzielność i umiejętność wyciszania się. Nauczyła się, że jest czas na szaleństwa i czas na spanie. Podejrzewam też, że o wiele szybciej dopracowałyśmy do perfekcji kwestię czystości w domu.
Dziś już jej nie używamy klatki z kilku powodów. Po pierwsze dlatego że miałyśmy kojec a nie klasyczną kennel klatkę. Jest on duży i nieporęczny. Po drugie dlatego że w domu jest kot – chciałam żeby sobie umilały życie jak mnie nie ma. Poza tym miałam absolutną pewność, że Zuri już na tyle podrosła, nabrała rozumku, że jest bezpieczna. Oczywiście proces likwidacji kojca też przebiegał stopniowo.
Po swoich doświadczeniach wszystkim polecam korzystanie z klatki lub kojca. Przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo psiaka. Równie ważna jest kwestia wychowania – przy kennelkach ma się pełną kontrolę nad zachowaniem psa, więc proces uczenia co wolno w domu a czego nie przebiega bardzo gładko.”
Rzeczywiście pies pozostawiony w klatce nie ma zbyt dużo do roboty – może zjeść pozostawione mu przysmaki, pogryźć ulubiony gryzak lub po prostu spać. Ale czy to na pewno źle ? Dzięki klatce nasz pupil uczy się odpoczywa, zamiast chodzić po domu i szukać sobie zajęcia, które niekoniecznie nam się spodoba. A my po powrocie do domu zastajemy wypoczętego i pełnego energii psa.
OLA, MAKI I HOSO
“U nas sytuacja jest nieco odmienna, bo mamy 2 psiaki które zostają razem w jednej klatce. Po tym jak dołączyła do nas Maki, zdecydowałam się na kupno klatki większej, podwójnej zamiast kolejnej pojedynczej. Pojedynczą nadal czasem wykorzystujemy, ale w głównym użyciu jest duża klatka.
Z powodów oczywistych nie zostawiamy psom w klatce jedzenia – walka na małej przestrzeni nie jest wskazana. Mają tam natomiast zawsze jakąś zabawkę, szarpak, ale z mojego doświadczenia wynika, ze głównie śpią przytulone do siebie. Dokładnie tak samo kiedy drzemią w ciągu dnia w legowisku czy w otwartej klatce.
Jeżeli z jakichś powodów w klatce zostaje jeden z psiaków to czasem, ale nie zawsze, zostawiamy jakiegoś twardszego gryzaka albo konga. U nas jednak klatka jest całkiem oswojona więc nie ma ogromnej konieczności odwracania uwagi psa. Powód dla którego czasem psy dostaja jedzenie do klatki to głównie podtrzymywanie dobrych klatkowych skojarzeń. Oswajaliśmy klatkę również na smaczkach i tak dla odświeżenia czasem to powtarzamy.”
Kennel klatka może być bardzo pomocnym narzędziem w walce z wieloma problemami u psów – np. z niszczeniem, załatwianiem swoich potrzeb, szczekaniem i wyciem podczas nieobecności właścicieli. Wszystkie te problemy mogą być związane z lękiem separacyjnym, czyli strachem przed samotnością, który bardzo często jest skutkiem nadmiernego przywiązania do właściciela.
W jaki sposób klatka może pomóc w rozwiązaniu tego problemu ? Otóż ogranicza ona przestrzeń życiową psa, jednocześnie dając mu poczucie bezpieczeństwa, co zmniejsza stres związany z rozłąką. Pies uczy się odpoczywać w klatce i większość czasu spędzonego samotnie przesypia, zamiast nerwowo ujadać pod drzwiami i wyczekując na powrót właściciela.
JOANNA I MADI
“Madi wzięliśmy do domu z hodowli jak miała 4 miesiące, była już nauczona czystości, wytrzymywała prawie cala noc. Nigdy nie spała z nami w łóżku, czasem wskakuje gościom albo jak któraś z córek śpi na dole. Mieszkamy w domu – jest ogród i dwa poziomy, Madi urzęduje wyłącznie na dole, góra jest córek – od zawsze jest bramka na schodach. Pierwsze kilka miesięcy Madi płakała jak wychodziliśmy, ale ograniczała się do zjedzenia naszych butów czy wywleczenia czegoś z szafy. Potem dostawała snaki i zanim zaczęła płakać zdążyłam odjechać spod domu. I te tematy nam się ładnie udało załatwić.
Niestety Madi nie mogła pogodzić się z tym, że idziemy na górę a ona nie, słyszała nas, ale nie wiedziała co się dzieje. Zaczęła sikać na kanapę. Prałam i płakałam, bo jako psycholog/pedagog uważam, że biciem się nic nie załatwi, ale byłam bezsilna. Ocet, soda, pranie tapicerki ręczne i przez firmę. Za każdym razem my na górze, ona myk szczocha rzucała (nawet jak dopiero wróciła ze spaceru/ogródka). Zaczęłam szukać w necie i podpytywać ludzi, dla których pies był czymś bardziej oczywistym (Madi jest moim pierwszym psem). Tak trafiłam na profil
Biały Jack na fb i zaczęłam rozmawiać z jego właścicielką, która jest zwolenniczką kennel klatek. Najpierw chciałam kupić coś w stylu kojca, żeby Madi miała dużo miejsca jak wyjdę. Jednak argumenty za kennelem mnie przekonały. Kupiłam, postawiłam w miejscu gdzie było jedno z dwóch miejsc psiny, wsadziłam do środka jej majdan i Madi od razu wlazła do klatki. Zamykanie na początku ją trochę wkurzało, ale jako, że pracuję z dziećmi, podeszłam do tego jak do adaptacji dziecka w żłobku. Dostawała też w klatce snaki albo konga („lizanie uspokaja i pociesza psa z lękiem” – takie coś usłyszałam i mogę potwierdzić). Madi tam śpi, rzadko jest już zamykana. Była zamykana za każdym razem jak wszyscy szli na górę przez kilka miesięcy. Od dawna wpadka w domu się nie zdarzyła (nowe dywany oznaczyła jakiś czas temu).
Klatka jest wspaniałym azylem dla psa. Tak jak każdy domownik ma swój kąt i swoje miejsce, tak Madi ma swoją klatkę. Pomaga nam jeszcze przy odkurzaniu i ścieraniu podłogi, bo ani odkurzaczowi, ani mopowi Madi nie odpuszcza. Do klatki znosi skarby, podobnie jak młodsza córka do swojego pokoju. Jak wychodzimy z domu, albo śpi w klatce albo wygrzewa się na słoncu. Na pewno dzięki klatce jest spokojniejsza.”
Komentarze
Fajny wpis, duuuuużo osób powinno go dostać jako lekturę obowiązkową 😛
Super wpis, własnie zastanawiam się nad kupnem klatki 🙂
MY BLOG
Dzień dobry, chciałabym również wprowadzić klatkę, mam Jacka Russell’a 13tyg. Moje pytanie jaki wymiar klatki będzie odpowiedni oraz żeby była to klatka wytrzymała (może informację gdzie zakupić, link – dziękuję). Oraz jeszcze pytanie do bardziej doświadczonych właścicieli tej rasy- moja Figa w nocy śpi w swoim legowisku, natomiast w dzień lubi spać przy członkach rodziny (najbardziej na moich kolanach) nie chce położyć się w swoim posłaniu, co robić? Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam Justyna