Jakiś czas temu zdjęcie Lexi inspirowane pobytem w hotelu, zwyciężyło w konkursie organizowanym, w którym do wygrania był jednodniowy pobyt w jednym z wybranych hoteli sieci AccorHotels. Nasz wybór padł na Poznań. Ponieważ jednak uznaliśmy, że jeden dzień to za mało, postanowiliśmy przedłużyć pobyt o dodatkową noc, dzięki czemu spędziliśmy cudowny weekend w Poznaniu.
Przygotowałam dla Was krótki “przewodnik” po tym, co moim zdaniem warto zobaczyć będąc w Poznaniu. Mam nadzieję, że kiedyś komuś się przyda. (Wszystkie informacje historyczne zostały zaczerpnięte ze strony POZnan.travel, z której to korzystaliśmy podczas zwiedzania Poznania).
DOMKI BUDNICZE, RATUSZ I KOZIOŁKI
Stary rynek to absolutny must see Poznania. Właśnie tam znajdują się słynne domki budnicze, które są jedną z wizytówek tego miasta. Stanowią one przykład nietypowej zabudowy targowej. Dawniej w ich miejscu stały drewniane budki, zwane budami śledziowymi, w których sprzedawano między innymi ryby, sól, świece oraz pochodnie. W XVI wieku zastąpiły je wąskie, jednookienne kamieniczki, w których na dole znajdowały się kramy, a wyżej izby mieszkalne. Dziś nadają one niezwykły klimat poznańskiemu rynkowi.
Na zielonej kamieniczce po prawej stronie widoczne jest godło cechu budników – śledź oraz trzy palmy. |
Tuż obok domków budniczych znajduje się XIV- wieczny Ratusz, ponoć “najpiękniejszy na północ od Alp”. To właśnie na tej budowli znajduje się słynny zegar z koziołkami.
Legenda głosi, że po zamontowaniu zegara postanowiono pokazać go rajcom i wojewodzie poznańskiemu. Przygotowano ucztę, lecz z powodu nieuwagi kuchcika przygotowywany udziec sarni spłonął. Kuchcik ukradł wówczas dwa koziołki, by upiec je na rożnie, ale te uciekły na ratuszową wieżę. Przybyli goście zobaczyli je trykające się na gzymsie. Wówczas wojewoda polecił dołączyć do zegara jeszcze odpowiedni mechanizm z koziołkami. I od tego czasu codziennie, kiedy zegar wybija godzinę dwunastą w południe, w wieżyczce nad zegarem otwierają się drzwiczki i ukazują się dwa koziołki, które trykają się rogami dwanaście razy.
FARA POZNAŃSKA
PARK CYTADELA
Jest to największy park miejski w Poznaniu o powierzchni około 100 ha. Na przełomie XIX i XX wieku dawne wzgórze wsi Winiary zostało przekształcone w potężny fort, na obszarze którego po wojnie powstał park. Gdzieniegdzie możemy natrafić na ślady zabudowy dawnego fortu wkomponowane w krajobraz parku. Znajdują się tam również Muzeum Uzbrojenia oraz Muzeum Armii “Poznań”.
Park jest przeogromny, więc warto zarezerwować sobie więcej czasu na jego zwiedzenie. Nam udało zobaczyć się może 1/3 całości. Jest to moje ulubione miejsce w Poznaniu.
Jezioro powstało w latach 50-tych poprzez spiętrzenie wód rzeki Cybiny. Na jego powierzchni znajduje się jeden z najlepszych w Europie torów regatowych, gdzie od rana do wieczora można podziwiać trenujących kajakarzy.
Jedną z atrakcji jeziora jest fontanna, która wystrzeliwuje wodę na wysokość 60 metrów.
W okolicy jeziorka znajdują się liczne atrakcje – Termy Maltańskie wykorzystujące naturalne ciepłe źródła wody, całoroczny stok narciarski, tor saneczkowy oraz wąskotorowa Kolejka Parkowa Maltanka, która zawiezie nas do pobliskiego Zoo.
OSTRÓW TUMSKI, KATEDRA, MOST CYBIŃSKI
Ostrów Tumski to niewielka wyspa, na której w VIII i IX wieku powstał gród obronny, który w X wieku stał się obok Gniezna jednym z głównych ośrodków państwa Piastów. Właśnie tutaj odbył się chrzest Polski, a w 968 roku założono pierwsze na ziemiach polskich biskupstwo i zbudowano katedrę, w której pochowani są władcy Polski z dynastii Piastów.
GDZIE ZJEŚĆ ?
Od pewnego czasu, kiedy wybieramy się gdzieś w Polskę, wcześniej przygotowuję listę miejsc, gdzie warto zjeść – znajduję restaurację lub kawiarnię, szukam o niej opinii, sprawdzam menu i ceny oraz oczywiście czy jest przyjazna psom. Jest to metoda, która na prawdę świetnie się sprawdza. Trzymając się listy jeszcze nigdy nie trafiliśmy do restauracji, z której nie bylibyśmy niezadowoleni. Za to jeśli wybierzemy lokal spoza listy, zazwyczaj później żałujemy, o czym kolejny raz przekonałam się w Poznaniu. Od teraz zawsze trzymam się listy !
W przypadku Poznania lista okazała się na prawdę długa i nie było sposobu, żeby odwiedzić wszystkie lokale. Jednak nic straconego, listę zachowam do następnej wizyty w Poznaniu.
PYRA BAR (ul. Strzelecka 13)
Od razu widziałam, że to miejsce dla mnie ! Jak można się domyślić po nazwie, Pyra Bar to bar serwujący rozmaite dania z ziemniaków, głównie zapiekanki i placki. PORcięta na camemberta, Pyrania czy BroKurowa to tylko niektóre z wymyślnych nazw ziemniaczanych potraw. Ceny są bardzo przystępne, a porcje przeogromne. Omnomnom raj dla ziemniakożerców !
PORcięta na camamberta, czyli zapiekanka ziemniaczana z porem zapieczona pod camembertem. Pyyycha ! |
FRANCUSKI ŁĄCZNIK (ul. Stary Rynek Dominikańska 7)
To miejsce dla miłośników tart – zarówno słodkich jak i słonych. Francuski łącznik swoim wystrojem nawiązuje do paryskiej kawiarenki. W środku natrafimy na gablotkę wypełnioną po brzegi rozmaitymi tartami i quiche’ami z nietypowymi dodatkami. Idealnie miejsce żeby zjeść drugie śniadanie i napić się herbaty.
Tarta z ziemniakami, cebulką i boczkiem oraz quiche z pomidorem, rozmarynem i kozim serkiem. |
A oto reszta naszej listy, do odhaczenia przy następnej okazji. Wszystkie lokale z listy są psiolubne.
Mam nadzieję, że ktoś z Was kiedyś z niej skorzysta 🙂
To by było na tyle. Mamy nadzieję, że kiedyś jeszcze odwiedzimy Poznań.
Ktoś z Was był ? Jakie były Wasze wrażenia ? A może uważacie, że pominęliśmy coś ważnego i koniecznie powinniśmy to zobaczyć przy następnej okazji ?